Dlaczego swoją energię oddajesz nieodpowiednim osobom?
Wyobraź sobie atrakcyjną, młodą kobietę, która ma ciekawą pracę, różne pasje, ale nie czuje się spełniona w obszarze relacji romantycznych. Ta sama dziewczyna stawia mur nie do przejścia ilekroć zaczyna się nią interesować jakiś dobrze rokujący mężczyzna. Staje się chłodna, oceniająca, nie ma dla niego czasu. Im bardziej on się stara, tym bardziej ona ucieka.
Jednocześnie nasza bohaterka poznaje codziennie przypadkowych panów na Tinderze. Wśród nich znalazł się profil, który szczególnie przyciągnął jej uwagę. Co takiego zrobił? W czym był lepszy od absztyfikanta z rzeczywistości? Pojawiał się i znikał. Bywało, że powiedział coś nieprzyjemnego. Rzucił kilka ciepłych słów, by potem dodać, że właściwie to on ma inny typ partnerki. Jego intencje nie były od początku jasne, więc ona musiała się starać, by je odkryć i by go do siebie przekonać. To wszystko jednak powodowało, że to ona tym razem ścigała, a on uciekał i w tej dynamice, kobieta czuła się naturalniej i swobodniej.
Trzeźwo myślący obserwator z zewnątrz doradziłby jej, by dała szansę temu pierwszemu kawalerowi, by poznała go trochę lepiej, przyjrzała się mu. No i zapewne dodałby żeby jak najszybciej ucięła tę internetową znajomość, bo ona nie prowadzi do niczego innego niż ból.
I tutaj nie chodzi o to, że relacja zaczęła się w internecie. Ważniejsze jest to, że ten drugi pan od początku pokazywał jej lekceważenie, brak szacunku, dawał jej znać, że ma inne priorytety w życiu. Ona jednak etapami akceptowała kolejne poziomy zaawansowania w jego grze. Z czasem przyjęła to, że on chce otwartego związku, że na żadną relację nie jest gotowy, że ma żonę i nie zamierza się rozwodzić albo, że mieszka z byłą partnerką, bo łączy ich dziecko. Przy coraz trudniejszych informacjach, miała coraz mniej do powiedzenia, bo sama się w tym wszystkim zapętliła.
Dlaczego łamała swoje zasady? Dlaczego szła z premedytacją w związek, który nie był związkiem? Dlaczego wybierała coś, co oddalało ją od jej marzeń o szczęśliwej rodzinie?
Z pozoru nieracjonalne decyzje, są zazwyczaj bardzo racjonalne i pochodzą z naszej głowy, nigdy z serca. Powiesz, że się zakochała, że straciła głowę dla swojej bratniej duszy. Nic z tych rzeczy. Najprawdopodobniej w momencie, gdy go poznała serce i intuicja podpowiadały jej, a może wręcz krzyczały, że to nie tędy droga. Może nawet świat dawał jej mocniejsze znaki i została zablokowana na Tinderze, odkryła na Facebooku, że jej rozmówca ma żonę i przeglądała zdjęcia, na których ją namiętnie całuje. Ale ona nie wyciszyła tych wszystkich sygnałów z miłości, tylko z lęku przed nią. Ta toksyczna znajomość dawała jej poczucie bezpieczeństwa, bo wiedziała, że nie wejdzie nigdy w nią zbyt głęboko. Z tym mężczyzną nie było szans na codzienne odkrywanie swoich słabości, na obnażanie swoich kompleksów, na wieczorne zmywanie makijażu. Taka znajomość dawała jej więc pozorną wygodę.
Za każdym naszym wyborem, nawet tym, który prowadzi nas w złą stronę, stoi jakaś dobra intencja.
Bardzo często jest to ochrona przed bólem, przed tym, że ktoś nas wykorzysta, zrani. No bo przecież jeśli same to sobie robimy świadomie, to nie boli tak bardzo. Mamy nad tym pozorną kontrolę.
A komu Ty oddajesz niepotrzebnie swoją energię?
I jaka jest Twoja intencja?
Julitta Dębska
0 komentarze