Czy umówiłbyś się na randkę z robotem?


 

Jak będzie wyglądał seks w wielkim, futurystycznym mieście? Czy za 10, 20, 50 lat będziemy jeszcze randkować, a jeśli tak to z kim? Podejrzewam, że nie będzie już wtedy ani telefonów komórkowych ani Tindera. Czy naszymi partnerami życiowymi staną się roboty? Na takie pytania  odpowiadałam niedawno w Pytaniu na Śniadanie. Przyszłość, w której dzielimy świat z maszynami wydaje się teraz nieprawdopodobna, ale myślę, że przyjdzie szybciej, niż się tego spodziewamy.

Czy mógłbyś zakochać się w robocie? – takie pytania zadałam czytelnikom mojego bloga i znajomym. Większość osób deklarowała, że nie mogłaby, przynajmniej gdyby wiedziała, że to robot. Tak o sobie myślimy, ale co jeśli robot wyglądałby jak piękna Dolores z Westworld i wykazywałby się jakąś formą świadomości, tak jak ona? Gdyby był delikatny i wrażliwy, jak grana przez Leę Seydoux, Zoe w filmie Kochanek idealny lub potrafił zmanipulować nas tak, jak bohaterka historii w Ex Machinie? Najważniejsze pytania dotyczące naszych związków z robotami będą raczej dotyczyły kwestii etycznych. Kto oglądał serial o parku rozrywki, w którym bogaci przedsiębiorcy realizowali swoje najgłębiej skrywane potrzeby i instynkty kosztem gwałconych i zabijanych robotów, domyśla się o co mi chodzi. 


Skąd we mnie pewność, że  tak wygląda przyszłość naszych relacji? Stuprocentowej pewności oczywiście nie mam, ale technologia rozwija się najszybciej w historii, w nas siedzi ogromna chęć do bycia bogami i co może tu być najistotniejsze, czujemy się bardzo samotni. 


Badania samotności u młodych dorosłych wykazują, że jakość relacji i więzi słabnie, a ich ilość nie przekłada się na jakość. Mamy setki znajomych na Facebooku i followersów na Instagramie, ale jesteśmy osamotnieni, pozbawieni bliskości, tęskniący za towarzystwem drugiego człowieka. Nie mylmy tego z sytuacją, w której jesteśmy fizycznie sami. Samotnym możemy być i w związku i w tłumie.

Nie każdy, kto prowadzi jednoosobowe gospodarstwo domowe musi być samotny. Single, którzy rezygnują ze  związków z powodu innych celów życiowych, mają też jednak naturalną, ludzką potrzebę uwagi, akceptacji i bliskości. Zwłaszcza jeśli nie jesteśmy bez pary z wyboru, tęsknimy za tym, by dzielić z kimś również nasz świat wewnętrzny.  Na nasze potrzeby zazwyczaj natychmiastowo reaguje rynek. Jechałam kiedyś w pociągu z Warszawy do Łodzi z kobietą, która z dumą, ale i troską opowiadała mi o swojej wykształconej w najlepszych światowych szkołach córce. Dziewczyna mieszka i pracuje w Nowym Jorku. Świadomie postawiła na karierę i zrezygnowała ze związków, ale jej matka przyznała, że córka korzysta z usług firmy, która wynajmuje przyjaciół na godziny. Zapracowana kobieta nie ma znajomych, nie chodzi na randki, ale zawsze może zadzwonić do przyjaciela, który za  opłatą pójdzie z nią na spacer i poudaje przyjaźń. Takie usługi prężnie rozwijają się również w Wielkiej Brytanii, we Włoszech oraz w Japonii.


Czym opłacony przyjaciel różni się od przyjaciela robota? Może ten drugi byłby w tym bardziej prawdziwy? Mogło by tak być gdyby miał wolną wolę. Ale czy nie ulegniemy pokusie tworzenia partnerów skrojonych na naszą miarę i wiernych jak psy? Pustka wynikająca z naszego osamotnienia może być coraz głębsza, więc potrzeba zapełnienia jej będzie wzrastać. Nowe technologie staną się antidotum na naszą samotność.



To, co w polskich wielkich miastach wydaje się być odległą abstrakcją, w miastach azjatyckich i amerykańskich, powoli staje się codziennością.

W Japonii, USA i w Kanadzie istnieje ogromny rynek lalek, które są często partnerkami życia. Pojawiają się też pierwsze roboty, które pełnią właśnie taką funkcję. Z roku na rok, coraz bardziej przypominają ludzi. 


Czy robot może okazać się atrakcyjniejszy od człowieka?



Niektórzy z nas myśląc o robotach i sztucznej inteligencji obawiają się tego, że mogą one zupełnie się nami nie interesować lub być wobec nas wrogie. Tymczasem jedna z teorii autorstwa Youval Noah Harariego, mówi o tym, że AI może rozwinąć się na poziomie emocjonalnym tak mocno, że prześcignie w tym ludzi. Sztuczna inteligencja będzie potrafiła zrozumieć empatycznie nas i nasze potrzeby oraz zatroszczyć się o człowieka tak bardzo, że nie będzie w stanie zrobić tego ktokolwiek inny.


Wizję takiego scenariusza możemy zobaczyć np. w filmie Ona (Her), w którym właśnie sztuczna inteligencja staje się bardziej atrakcyjna w relacji od drugiego człowieka. Empatia mogłaby rozwijać się z olbrzymią prędkością i z czasem mogło by okazać się, że nie jesteśmy w stanie maszyn w tym doścignąć. 


Z drugiej strony człowiek staje się bardziej mechaniczny i odhumanizowany. Poprzez ciągły kontakt z technologią, mamy coraz mniejszy kontakt sami ze sobą, nie ufamy swojej intuicji, nie wsłuchujemy się w siebie. W świecie mechanicznie działających ludzi i empatycznych robotów, ci drudzy mogą wydawać się lepszymi partnerami.


Nawet jeśli nie ziści się wizja empatycznych robotów, to maszyny z całą pewnością mogą realizować pewne potrzeby, które mamy w związku, a które nie zawsze są realizowane przez naszych partnerów.


Robot, jeśli zostanie stworzony dla nas, będzie nam wierny, nie będzie miał własnej woli, będziemy dla niego najważniejsi my i nasze dobro. Słuchając nas,  będzie uważny, jak żaden inny człowiek. Żona w czasie rozmowy może odpłynąć myślami do sytuacji z pracy. Z AI to się nie stanie. 


Taki robot może realizować naszą potrzebę bycia wysłuchanym, potrzebę komunikacji, docenienie, zauważenia, bycia dla kogoś ważnym. Nie będzie nas krytykował, będzie mówił miłe słowa, będzie nam pomagał, motywował nas i wspierał. 


W przyszłości komunikacja i budowanie relacji z drugim człowiekiem najprawdopodobniej będzie jeszcze większym wyzwaniem. Z lęku przed niepowodzeniem, czy odtrąceniem, możemy wybrać partnera, który nigdy nas nie zostawi, nie zdradzi, nie odrzuci – robota. Takie rozwiązanie wydaje się bezpieczniejsze i prostsze.

Nie zapominajmy o naszych potrzebach seksualnych. Odpowiednio zaprogramowana maszyna stanie się kochankiem idealnym, który będzie spełniał nasze najskrytsze fantazje bez wstydu, oporów i bólu głowy. 


Do relacji z robotami jesteśmy przygotowywani od dziecka



Jesteśmy do takich relacji stopniowo przyzwyczajani już od dziecka. Pierwszą maszyną, którą pokochaliśmy było tamagotchi. Zadaniem właściciela zabawki była opieka nad wirtualnym zwierzątkiem. Okazało się, że  niektórzy z nich nawiązywali z wirtualnym tworem empatyczną więź. 


Kolejne wcielenia mechanicznych kompanów były coraz bardziej zaawansowane, a dzieci tworzyły z nimi jeszcze głębszą relację. Przyjaźniły się z mechanicznym psem Aibo, cyfrowym chomikiem Zhu Zhu czy futrzakiem Furby, przypominającym postać z „Gwiezdnych wojen”.


Dziś nasze pociechy bawią się z Hello Barbie, która  nie tylko mówi, ale też słucha i wydaje się okazywać uczucia. Do rozmowy z lalką potrzebny jest dostęp do Internetu. Wszystko, co dziecko mówi, trafia na serwer producenta zabawki. Tam z wcześniej zgromadzonych sekwencji wypowiedzi wybierana jest adekwatna odpowiedź. Jeżeli dziecko zaprzyjaźni się z Furbym czy lalką Hello Barbie, łatwiej mu będzie w dorosłym życiu zaakceptować tego rodzaju niestandardowe relacje. 


Czy to jest jedyny scenariusz przyszłych relacji?



Oczywiście nikt z nas nie wie, jak będzie wyglądała przyszłość. Jednak dochodzi już do pierwszych związków z robotami, a nawet ślubów z wirtualnymi avatarami. Dzieje się to zwłaszcza w krajach Dalekiego Wschodu, ale też w USA. Dla przykładu, jeden z nałogowych graczy Love+ postanowił wziąć ślub ze swoją wirtualną wybranką. Ceremonia odbyła się podczas festiwalu nowych technologii w Tokio.


To, co w Polsce wydaje się być przestrzenią science-fiction, tam już funkcjonuje. Z jednej strony można tutaj mówić o uwarunkowaniach kulturowych, ponieważ w Japonii wierzy się w to, że przyroda, ale także przedmioty nieożywione mają duszę. Dlatego też lalki stają się tam obiektem romantycznej miłości. Z drugiej strony mamy też przykłady takich relacji na zachodzie, w zupełnie innym kręgu kulturowym.  Mężczyźni w USA prowadzą podwójne życie u boku lalki, czy robota, mając jednocześnie żony. Kobiety nie odbierają ich jako rywalek, a widzą w nich coś, co realizuje potrzeby męża, którym one same nie chcą lub nie mogą sprostać. Te zjawiska są już faktem. Ich przyczyny to samotność i niezrealizowane potrzeby, dlatego jeśli taki scenariusz wydaje się nam smutny lub przerażający, to warto zainwestować w rozwój swoich kompetencji społecznych i komunikacyjnych. Najłatwiej jest po prostu ograniczyć czas spędzany w wirtualnym świecie i poświęcić go interakcjom z ludźmi w świecie rzeczywistym.  


W biegu, przytłoczeni ilością bodźców, nie zauważamy tego, że nie widzieliśmy się z najlepszym przyjacielem kilka miesięcy czy lat, nie odwiedzamy od dawna rodziców, nie byliśmy od miesięcy w klubie ze znajomymi czy na randce w kawiarni. 


Jeśli dostrzegamy u siebie jakieś deficyty w zakresie kompetencji interpersonalnych, to zamiast uciekać do świata wirtualnego, skorzystajmy z pomocy, czytajmy na ten temat, chodźmy na szkolenia, korzystajmy ze wsparcia specjalistów, ale nie rezygnujmy z tego powodu z prawdziwego życia i relacji z drugim człowiekiem. 


Dbajmy o dobry kontakt z samym sobą. Będąc świadomym swoich potrzeb, wartości, mając tzw. cel nadrzędny, lubiąc siebie i swoje własne towarzystwo, rzadziej czujemy się osamotnieni. Bądźmy proaktywni. Kreujmy sytuacje, w których możemy poznawać nowych ludzi, bywajmy tam, gdzie mogą być osoby dzielące nasze pasje lub wartości. Nie bójmy się prosić o pomoc i mówić innym ludziom, że są dla nas ważni i potrzebujemy ich towarzystwa. Oni mogą tego potrzebować tak bardzo, jak my. 


Załóżmy jednak, że wizja randki z robotem cię kręci i widzisz w niej szansę na szczęście w relacjach i koniec samotności. Pomyśl jednak o etycznej stronie takiej zabawy. Gdyby faktycznie świadomość i empatia sztucznej inteligencji rozwinęła się w niewyobrażalny teraz dla nas sposób, czy taki partner nie byłby twoim niewolnikiem? 

Julitta Dębska

You May Also Like

2 komentarze

Popularne posty

@julittadebska