Związkowe FOMO (fear of missing out)
FOMO (fear of missing out) to strach przed tym, że wypadniemy z obiegu, przegapimy coś lub nie będziemy na bieżąco. Zjawisko to odnosi się przede wszystkim do nowych technologii i łączone jest z uzależnieniem od portali społecznościowych. Jednak w świecie, w którym mamy niezliczone opcje do wyboru właściwie w każdym obszarze naszego życia, FOMO dotyka nas również w relacjach damsko-męskich. Jest to lęk przed tym, że coś nas ominie.
Boimy się, że czegoś nie przeżyjemy, kogoś nie poznamy, coś stracimy, jeśli np. zbyt szybko znajdziemy partnera na życie, za wcześnie się zakochamy, założymy rodzinę, zaręczymy się i powiemy sakramentalne tak. W naszych wyobrażeniach straty mogą dotyczyć zarówno naszego rozwoju zawodowego, możliwości podróży, rozwoju osobistego, jak i poznania kogoś ciekawszego i lepiej do nas dopasowanego. Dlatego w związku jesteśmy tylko jedną nogą. Nie chcemy za bardzo się zaangażować, bo to może doprowadzić do decyzji, której później będziemy żałować. Chcemy mieć możliwość wycofania się w każdym momencie. Pragniemy być w związku, marzymy o bliskości, ale kiedy mamy na nią szansę, to jesteśmy przerażeni, że to już ten moment.
Wszystko napędzane jest przez hedonistyczne, ciągłe poszukiwanie czegoś lepszego. Przecież zasługujemy na to, co najlepsze. Jednak kiedy już to zdobywamy, to przestaje nam wystarczać. Chcemy więcej. Nasze pragnienia i oczekiwania nie przestają rosnąć, a my wcale nie czujemy się przez to szczęśliwsi.
Pożądamy intensywności, doświadczenia, chcemy czuć mocniej i głębiej. Paradoksalnie, często przestajemy w ogóle cokolwiek czuć, bo drugi człowiek staje się dla nas w tym wszystkim marionetką do zaspokajania naszych pragnień. Tracimy więc empatię i uważność na inne osoby. Miłość mylimy zaś z ekscytacją i pożądaniem.
FOMO jest lękiem o to, że stracimy coś w danym momencie, ale ulegając mu tracimy z oczu dużo większy obraz. Ten strach uniemożliwia nam wybór, odpowiedzialną postawę i decyzję o zaangażowaniu się w związek. Będąc niewolnikiem FOMO nie możemy też podjąć najważniejszej decyzji, którą jest sama miłość.
Wyjściem jest zmiana orientacji z JA na MY. Póki będziesz troszczył się jedynie o siebie i realizował tylko swoje pragnienia i potrzeby, będziesz przypominał wampira, który czerpie chwilową przyjemność podczas krwiożerczej uczty, ale skrycie tęskni za widokiem dnia. Tak naprawdę skupiając się jedynie na JA wysysasz energię z samego siebie, bo każdy z nas do prawidłowego funkcjonowania potrzebuje zdrowych, opartych, na trosce, zaufaniu i dojrzałej miłości relacji.
Julitta Dębska
Zdjęcie: FOMO
0 komentarze