Sinobrody zalecał się jednocześnie do trzech sióstr. Próbował je uwieść swoją delikatnością, romantyzmem, dobrym wychowaniem, szarmanckim podejściem i obyciem. Wydawał się być Mr. Perfect. W siostrach budził on pewien strach. Ilekroć się pojawiał, kryły się przed nim. Było to coś, czego nie mogły logicznie wytłumaczyć.
Widząc to Sinobrody, starał się jeszcze bardziej. Zaprosił je na wycieczkę po lesie. Przybył prowadząc konie przystrojone dzwoneczkami i wstążkami. Niczym książę ze snów. Jego połyskująca broda nadal jednak wzbudzała w kobietach dziwny niepokój. Mężczyzna robił wszystko, by odwrócić ich uwagę od wewnętrznych głosów. Dzień spędzony z nim był niezwykły. Zapewnił im mnóstwo atrakcji i dawał ogrom zainteresowania.
Kiedy siostry wróciły do domu dyskutowały o tym, co się zadziało. Dwie z nich nie mogły pozbyć się przeświadczenia, że coś jest z nim nie tak. Postanowiły, że nigdy się już z nim nie spotkają. Najmłodsza z nich jednak stwierdziła, że jeżeli jest on tak czarujący, to nie może być z gruntu zły. Im dłużej tak to sobie racjonalizowała, tym łagodniejszy i bardziej interesujący jej się wydawał. Uwierzyła w swoją historię.
Sinobrody poprosił ją niebawem o rękę, a ona przyjęła oświadczyny. To było spełnienie jej marzeń. Mogła poślubić tak wytwornego mężczyznę i zamieszkać z nim w pięknym zamku.
Pewnego dnia Sinobrody poinformował ją, że musi wyjechać na jakiś czas. Pozostawił jej w opiece pęk kluczy do wszystkich komnat. Poinformował ją, że może robić, co chce, zaprosić siostry, wyprawić ucztę, zwiedzić cały zamek. Była tylko jedna rzecz, której jej zabronił. Nie mogła użyć najmniejszego klucza.
Kobieta oczywiście zgodziła się. Zaprosiła siostry i bawiła się z nimi wybornie. Ciekawość jednak zwyciężyła i kobiety postanowiły sprawdzić, do której komnaty pasuje najmniejszy klucz. "Ciekawe co takiego tam ukrywa" - myślały. Widziały pokoje pełne złota, pomieszczenia z pieniędzmi, spiżarnie. Zakazany klucz nie pasował jednak do żadnego zamka. I kiedy już straciły nadzieję, nagle usłyszały skrzypiące drzwi w piwnicy. Tam jeszcze nie były. Zbiegły na dół i sprawdziły, czy ich trop jest dobry. Klucz pasował. Nagle na podłodze ujrzały kałużę krwi, z pomieszczenia wylatywały szkielety kobiet. Przerażone zamknęły loch i wróciły na górę. Klucz jednak był cały we krwi, której nie dało się niczym zetrzeć.
Sinobrody po powrocie do domu, szybko zorientował się, że jego żona nie dotrzymała przysięgi i otworzyła drzwi w piwnicy. Pokazał wtedy swoją prawdziwą naturę. "Giń!" - krzyknął. "Będziesz następna!". Dziewczyna ubłagała go o ostatni kwadrans życia na pogodzenie się ze swoim losem.
W tym czasie do zamku na szczęście przybyli jej bracia, którzy poćwiartowali Sinobrodego podobnie, jak on to robił ze swoimi ofiarami.
Najmłodsza siostra, najbardziej niedojrzała i nieświadoma, przedstawia historię kobiety naiwnej. Początkowo coś jej mówiło, że Sinobrody jest groźny, ale przekonał ją do siebie uroczym uśmiechem, łakociami i podarunkami. Dziewczyna zapomniała o czerwonej lampce, która włączała się na początku, jak sygnał ostrzegawczy.
To często przytrafia się kobietom, które po raz kolejny wybierają nieodpowiedniego partnera. Gdzieś wewnątrz wiedzą, że wpadają znów w ten sam schemat i powinny poszukać czegoś innego. Zdarza się, że wiedzą dokładnie, jak powinny postąpić. W powtarzaniu autodestrukcyjnego cyklu jest jednak coś nieodpartego. Sinobrody je zahipnotyzował. Zdarza się, że w ręce takiego drapieżcy wpada bardzo młoda kobieta, która zostaje uwięziona i ograniczona właśnie wtedy, gdy powinna rozkwitać. Zamiast żyć swobodnie, zaczyna żyć na niby. Zostaje zwiedziona przez obietnice zamieszkania w królestwie. Zamiast tego, czeka ją życie w lochu.
Uczy się nas bycia miłymi, grzecznymi dziewczynkami, nawet gdy nie jest nam do śmiechu. Nasze babki, jednak w baśniach i legendach ukryły zupełnie inną lekcję: "Jeśli coś jest groźne i większe od ciebie, uciekaj. Jeśli słabsze, rób co chcesz. Jeśli chore zostaw w spokoju. Jeśli ma kolce, jad, kły albo ostre pazury, wycofaj się, idź w inną stronę. Jeśli przyjemnie pachnie, ale jest zamknięte na metalowych szczękach, przejdź spokojnie obok".
Każda kobieta pragnie dosiadać koni przystrojonych dzwoneczkami. Problem w tym, że idąc tą drogą, często można poślubić potwora. Nasze babki w baśniach przekazywały nam prawdę o tym, że wśród ludzi są także drapieżcy. Bardzo często zwodzą nas czerwonymi kokardkami. Warto o tym wiedzieć i pamiętać, by nie wpadać tak łatwo w ich sidła.
Twoja dzika natura to wie, zanim Ty zdążysz o tym pomyśleć. Słuchaj jej.
Julitta Dębska
P.S. do napisania tego artykułu zainspirowała mnie książka "Biegnąca z wilkami. Archetyp dzikiej kobiety w mitach i legendach", którą serdecznie polecam wszystkim paniom.