Proces twórczy po trudnym tygodniu i weekendzie w delegacji nie był prosty. Jak bardzo cieszyłam się, gdy kończyłam ostatni akapit mojego nowego artykułu o tym, czy brak miłości w dzieciństwie wpływa na samotność w dorosłym życiu. Wpis podparłam naukową literaturą i badaniami. Dumna z siebie, kończąc z uśmiechem na ustach wcisnęłam nagle przeklętą kombinację klawiszy na Macu (do którego nadal nie mogę się przyzwyczaić) i skasowałam cały tekst.
Moja interpretacja rzeczywistości
Mogę to sobie próbować racjonalizować na różne sposoby, dochodząc np. do wniosku, że tak miało być, tekst był za trudny i zbyt naukowy i na bank nikomu by się nie spodobał. Mogę też po prostu stwierdzić fakt i zaakceptować go - skasowałam prawie ukończony artykuł, który jest już nie do odzyskania i szukam nowego rozwiązania. Mam wiele możliwości, mogę napisać go od nowa lub poszukać nowego tematu. Mogę zacząć panikować, denerwować się i płakać. Możliwą wersją jest też rzucenie wszystkiego i odpuszczenie pisania na dziś lub obrażenie się na komputer i bloga na dłuższy czas.
Dwa podejścia
To, czy z radością sięgnę po oliwki i wino w ramach nagrody za przebyte trudny, czy też będę w tym winie leczyć moje smutki, po części zależy ode mnie i mojej interpretacji tego, co się wydarzyło. Bo to przecież ja nadaje znaczenie temu doświadczeniu i albo uczynię z niego naukę albo wyolbrzymię trudny z nim związane i nie będę mogła przejść do porządku dziennego. Na tę moją interpretację nie mam jednak 100% wpływu, przynajmniej do momentu, kiedy nie zacznę z nią świadomie pracować. Okazuje się bowiem, że to, czy trudne doświadczenia odbierzemy jako rozwojowe, przejdziemy z nimi szybko do porządku dziennego i zaczniemy szukać rozwiązań, czy też wpłyną one na nas destrukcyjnie i nie będziemy mogli się po nich pozbierać, zależy od tego, jakie emocje towarzyszyły nam w pierwszych trzech latach naszego życia.
Emocje z dzieciństwa
Psychoterapeutka Babette Rothschild, wykazała w swoim badaniu, że ci z nas, którym w wieku wczesnodziecięcym okazywane były miłość, ciepło i wsparcie, bardzo dobrze radzą sobie z trudnymi sytuacjami. Świat odbierają oni jako wspierające miejsce, a innych ludzi jako dobrych, przyjaznych i pomocnych. Kiedy więc np. taka osoba rozstaje się z partnerem, przeżywa oczywiście swoją żałobę, ale szybko zaczyna sięgać po rozwiązania, które pomogą jej poczuć się lepiej. Szuka wsparcia, nie zamyka się, wychodzi do ludzi. Jest więc bardzo prawdopodobne, że spotka nową miłość i otworzy się na drugiego człowieka kolejny raz.
Według badań Rothschild, osoby, którym tej miłości do trzeciego roku życia nie okazywano, mają o wiele większe problemy z radzeniem sobie z trudnymi sytuacjami. Nawet jeśli w ich życiu takich zdarzeń jest mniej niż u tych "kochanych", to przeżywają oni je o wiele intensywniej. Nawet pod wpływem pozornie niewielkiej sprawy, mogą się załamać, wpaść w stan depresyjny, zamknąć się na ludzi, na relacje i na miłość. Takim trudnym zdarzeniem jest chociażby rozstanie lub zdrada. Osoba, której w dzieciństwie towarzyszyły trudne emocje, będzie miała problem z pokonaniem żalu, złości, rozczarowania i załamania. Może bardzo długo wracać do tych trudnych zdarzeń, zamknąć się w sobie i nie otworzyć się więcej na intymność i relacje. Naturalnym sposobem myślenia u niej jest odbierania świata jako wrogiego, a innych ludzi, jako zagrożenie. Tego typu przykre sytuacje wzmagają ten stan.
Dziecięca amnezja
Zazwyczaj jednak nie pamiętamy zdarzeń sprzed trzeciego roku życia. Nazywa się to amnezją dziecięcą i jest związane z nie w pełni jeszcze wtedy ukształtowana strukturą mózgu odpowiadającą za zapamiętywanie, jaką jest hipokamp. Nasze pierwsze wspomnienia dotyczą zdarzeń z okresu, w którym mieliśmy mniej więcej trzy lata. Czy to oznacza, że wcześniej niczego nie zapamiętywaliśmy i nie będziemy w stanie sobie tego przypomnieć. Wyglądało to wtedy nieco inaczej. Zanim w naszym mózgu wykształcił się w pełni hipokamp, za proces zapamiętywania odpowiadało ciało migdałowate, które łączy się też z powstawaniem emocji. Jako malutkie dzieci odbieraliśmy świat przede wszystkim na poziomie emocjonalnym i to emocje właśnie są naszym łącznikiem z pierwszymi wspomnieniami. Emocje też nadały interpretację zdarzeniom, które miały wtedy miejsce. Zaczynając od pracy z nimi, jesteśmy w stanie wpłynąć na sposób interpretacji otaczającego nas świata.
Samotność może być więc konsekwencją braku miłości w dzieciństwie. Rezultatem braku ciepła, mogą być również problemy w innych obszarach naszego funkcjonowania. Nie jesteśmy jednak skazani na taki schemat. Możemy nadać inną interpretację rzeczywistości wchodząc na drogę uzdrowienia np. podczas pracy terapeutycznej.
Julitta Dębska