Zaakceptuj to jak przeżywasz stratę
Kasię i Tomka poznajemy w dniu ich rozstania. Wcześniej byli przez wiele lat kochającą się parą, którą otoczenie określało jako ideał. Lubili ze sobą spędzać czas, dzielili pasje, troszczyli się o siebie i była między nimi niesamowita chemia. W dniu ich rozstania wydają się być obcymi dla siebie ludźmi. Nie wiemy tak naprawdę co się wydarzyło między „kochali się tak bardzo” a „wydają się być sobie obcy”. Może to było emocjonalne oddalenie, może któreś z nich zmieniło się i zapragnęło podążać w zupełnie inną stronę.
Tomek postanawia to zakończyć. Kasia błaga go o zmianę decyzji,
płacze, szlocha, krzyczy. Co więcej, przez kilka następnych dni nie wyprowadza
się od Tomka. Gotuje mu obiady, przygotowuje kanapki do pracy, śpią w jednym łóżku. Kiedy po raz kolejny słyszy,
że to już definitywny koniec budzi się w niej złość. Zaczyna obwiniać Tomka za wszystkie
swoje złe stany emocjonalne z ostatnich miesięcy, za to, że ją zaniedbywał.
Krzyczy na niego, zaczyna być agresywna co wynika oczywiście z tego jak się w
tej sytuacji czuje. W końcu pakuje się, zatrzaskuje za sobą drzwi i znika. Tego
samego wieczoru wysyła Tomkowi kilka nieprzyjemnych SMSów. Kasia jest
zrozpaczona jeszcze bardziej niż w dniu zerwania. Spotyka się z koleżankami, z
którymi może pozywać Tomka od najgorszych i pomówić o tym jakie to szczęście,
że nie będzie musiała spędzić życia u boku kogoś tak strasznego jak Tomek.
Mija kilka dni. Kasia znów wysyła SMSy do Tomka. Tym razem
prosi o spotkanie. Podczas spotkania przekonuje go do tego, że wszystko może
się zmienić na lepsze, znów prosi go o zmianę decyzji. Kasia podejmuje jeszcze
kilka takich prób. Dzwoni do Tomka i mówi mu jak go kocha i jak jej na nim
zależy. To wszystko na nic. Pewnego wieczoru Kasia upija się przy butelce wina
i zaczyna ‘wyć do księżyca’. Nie może zasnąć. Jak dobrze, że to weekend, bo nie
dałaby rady wstać do pracy. Kasia zaczyna myśleć o tym, że jej życie nie ma
sensu. Pogrąża się w smutku. Ten ból psychiczny zaczyna czuć fizycznie. Boli ją
każdy oddech. Każdy poranek, przebudzenie i zmuszenie się do tego żeby wstać
jest niezwykle ciężkim przeżyciem.
Mija kilka miesięcy. W tym czasie Kasia niby funkcjonuje
normalnie, ale nikt nie wie o tym jaki wysiłek sprawia jej stwarzanie takich
pozorów. Jedyne co czuje to ogromny smutek i poczucie, że nic jej już dobrego w
życiu nie spotka.
Nagle pewnego
jesiennego poranka Kasia budzi się z pozytywną energią. Jej pierwszą myślą nie
jest już Tomek, ale ona sama. Kasia delektuje się porankiem przy kawie.
Wieczorem znów pije kolejną kawę, tym razem w towarzystwie inspirujących
młodych ludzi, którzy zarazili ją pasją do gier planszowych. Kolejnego dnia
widzi w tramwaju przystojnego mężczyznę, który się do niej uśmiecha. Ciekawe
jaki jest myśli sobie. Po niedługim czasie Kasia z pełną świadomością mówi
koleżance, że czuje się naprawdę dobrze i że w końcu udało się jej zrzucić z
siebie ten ciężar, nie myśli już o poprzednim związku i czuje, że zamknęła ten
rozdział.
Myślisz sobie może, że trochę zbyt dramatyczna ta Kasia.
Może uważasz, że Kasia poniżała się przed Tomkiem i powinna po prostu się z
sytuacją, którą zastała się pogodzić i ruszyć dalej przed siebie.
Natomiast Kasia reagowała w najbardziej naturalny dla niej,
ale i dla nas wszystkich sposobów. Przeżyła ona stratę, a każdą stratę,
zwłaszcza tak istotną przeżywamy w sposób podobny do tego w jaki przeżywamy
żałobę. Kasia pożegnała związek i była w żałobie po nim.
Możemy wyróżnić kilka elementów procesu żałoby.
Pierwszym jest ZAPRZECZENIE.
Udajemy wtedy sami przed sobą, że nic się nie stało, że to
nie miało miejsca. Nie możemy uwierzyć w realność sytuacji, która nas spotkała np.
odejścia bliskiej nam osoby. To też robiła Kasia przygotowując Tomkowi kanapki
do pracy przez następne kilka dni po rozstaniu.
Kolejnym etapem jest GNIEW.
Dopada nas złość. Pytanie siebie i świat o to, dlaczego nas
to spotkało, przecież to takie niesprawiedliwe. Szukamy winnych. Wtedy też
Kasia zaczęła oskarżać Tomka o niepowodzenie związku i źle o nim mówić z
koleżankami.
Następnie przychodzi okres TARGOWANIA SIĘ.
Zastanawiamy się – a co by było gdybym postąpił inaczej?
Może mogłem temu zapobiec? Może mogę zrobić coś jeszcze? Spróbuję Cię
przekonać. To są myśli, które pojawiają się w naszych głowach na tym etapie.
Wtedy też Kasia próbowała przekonać Tomka do powrotu i przemyślenia wszystkiego
jeszcze raz.
Zmęczyliśmy się wcześniej trochę, a to co nas czeka to etap DEPRESJI.
Uczucie pustki, smutku, melancholii, bezradności i
wewnętrznego bólu. Tak by to można było w skrócie opisać. To była też
bezradność, którą Kasia zapijała winem.
I dopiero następnym punktem jest AKCEPTACJA.
Jest to zrozumienie sytuacji, w której jestem i tego co się
zadziało. Przyjęcie tego i pójście do przodu. Ten stan pojawił się u Kasi,
kiedy zaczęła dostrzegać inne osoby w jej otoczeniu.
Czy można przeskoczyć kilka punktów? Pewnie można, ale
najprawdopodobniej będzie to oznaczało, że doszło do wyparcia przez nas pewnego
faktu, który miał miejsce. To grozi tym, że myśl o nim wróci – być może nawet
ze zdwojoną siłą.
Stratę trzeba przepracować i co najważniejsze po prostu
trzeba zaakceptować swoje prawo do tego. Prawo do tego, że jeżeli mam na to
ochotę i mi to pomaga to wysyłam tego smsa albo mówię mojemu byłemu, że jest ‘burakiem’.
Prawo do tego, że jest mi źle i nie mam ochoty dziś wstać z łóżka. Prawo do tego, że nie chcę
zaakceptować utraty pracy i przez jakiś czas udaję, że nic się nie stało.
Każdy z tych kroków jest naturalny i warto o tym pamiętać w
trudnych chwilach straty. Chociaż pewnie lepiej żeby pamiętali o tym nasi
bliscy i byli dla nas wyrozumiali. My będąc w takim stanie, pełnym emocji
możemy nie umieć sobie tego tak zracjonalizować.
Zupełnie inaczej, kiedy jesteśmy na etapie akceptacji. To
są często jedne z najlepszych dni w naszym życiu. Dni, w których czujemy
więcej, dostrzegamy więcej i mamy poczucie, że się czegoś nauczyliśmy, jesteśmy
dojrzalsi.
I to właśnie wtedy warto zadać sobie pytanie: CZEGO SIĘ DZIĘKI TEMU WSZYSTKIEMU CO
PRZEŻYŁEM NAUCZYŁEM?
Warto pytać dalej: Czego dowiedziałem się o sobie? Co mi to
dało? Jakie korzyści z tego wynoszę? Co zrobię z tą wiedzą?
0 komentarze